Niestety, samolot który z początku wydawał się być lepszy od poprzedniego, okazał się większym złomem. Nie dał rady dolecieć do Warszawy i musieliśmy lądować (awaryjnie!) w Poznaniu. Stamtąd podstawiony autokar miał nas zawieźć do Warszawy, ale ze względu na porażające korki i roboty drogowe na autostradzie A2, po 4(!) godzinach jazdy postanowiliśmy wysiąść w Strykowie pod Łodzią, skąd z pomocą znajomych dotarliśmy do Łodzi.