Madzia nie wykazuje zainteresowania nocnym szlajaniem i zostaje na kwaterze. O umówionej godzinie ruszam wraz z kilkoma innymi zapaleńcami do odległej o jakieś 5km miejscówki, gdzie w totalnym chaosie i zatłoczeniu udaje mi się przybić cztery z pięciu pieczątek. Jest okazja żeby przetestować dachowe oświetlenie home-made oraz zawieszenie Ironmana :> wrażenia bardzo pozytywne, tylko szkoda że tak krótko - po niespełna 1,5h nie ma o co dalej walczyć i zabieram się na kwaterę