W sobotę rano korzystamy z obfitego śniadania po czym następuje odprawa, dostajemy mapkę + numerek startowy (szczęśliwa siódemka:D) i wio na trasę. W naszej kolumnie jest jeszcze 5 frontek. Niestety, nie mija kwadrans jak zaczynamy się gubić i tak jest przez następne parę godzin:) inne grupy, które wyruszyły po nas, przecinają nam drogę, tarasujemy sobie nawzajem przejazd - dramat ;) wreszcie docieramy do celu - tor przeszkód w Belnie